Archiwum kategorii: Ameryka

RoseAnne Archibald, pierwsza kobieta, która staje na czele Zgromadzenia Pierwszych Narodów

RoseAnne Archibald. Photo APTN

Po raz pierwszy w historii Assembly of First Nations (AFN), czyli Zgromadzenia Pierwszych Narodów, największego stowarzyszenia ludów tubylczych Kanady, jego szefem została kobieta. Nowym wodzem krajowym  powstałego w 1982 r. stowarzyszenia jest RoseAnne Archibald z grupy Taykwa Tagamou z północnego Ontario.

Czytaj dalej

PIERWSZY KRÓL RUCHOMYCH OBRAZKÓW

Ujęcie z „High Pockets” (1919), jednego z ostatnich filmów kręconych w byłym imperium Lubina w Betzwood (Betzwood Film Archive, https://mc3betzwood.wordpress.com/).

Krytycy pastwili się nad jego filmami. W historii o napadzie na pociąg i uwięzionej dziewczynie, najbardziej interesujący, zdaniem recenzenta, był koń, na którym uciekała, cała reszta była „niemożliwa i absurdalna”. O jego filmach pewien kiniarz z New Jersey mówił: „Są tak wstrętne, tak złe, że nie chcemy ich wyświetlać”. Jednak Lubin nic sobie z tego nie robił i z roku na rok produkował setki kolejnych obrazów – i pomnażał zyski, gdyż na jego filmy do jego własnych sal kinowych waliły tłumy robotników, imigrantów i „ludzi z ulicy”, spragnionych taniej rozrywki.

Cały tekst o Zygmuncie Lubszyńskim alias Siegmuncie Lubinie, urodzonym na ziemiach polskich jednym z ojców-założycieli światowego kina, producencie filmów niemych z Filadelfii, w noworocznym „Tygodniku Powszechnym”.

(Prawie) poza granice albo Amerykański mit, wersja życiowa

Bohaterka nie puszcza się, jak protoplaści amerykańskiego narodu, w wilderness, by je okiełznać, lecz po to, by uciec: od byłego męża-niedorajdy, od pacjentów i ich adwokatów, od przeszłości, gdy złymi radami decydowała o czyimś życiu (a konkretnie śmierci). I od życia w małym miasteczku na amerykańskim zadupiu.

 

Czytaj dalej

Miłość w czasach głodu i ludobójstwa

Bartosz Hlebowicz

Ameryka unurzana we krwi i pogrążona w chaosie. Dni bez końca Sebastiana Barry’ego to rozrachunek z ponurą historią Stanów Zjednoczonych i delikatna opowieść o miłości.

Czytaj dalej

Czy prawdziwych brujos już nie ma?

„Nowe Książki” (12/2018)

Meksyk w reportażach żyjącej tam Oli Synowiec jawi się jako nieustanny spektakl dziwności, wymyślonych tradycji i sponsorowanej przez państwo zdegenerowanej, skomercjalizowanej wersji ludowej duchowości.

Czytaj dalej

Z dziejów amerykańskiej pogardy

szyb nafotwy

Szyb naftowy na północ od Pawhuska – jeden z setek w okolicy.

27 maja 1921 roku w krzakach na obrzeżach miasteczka Pawhuska w Oklahomie znaleziono gnijące zwłoki mężczyzny. Tego samego dnia nad strumieniem w okolicach Fairfax, czterdzieści kilometrów na zachód od Pawhuska, natrafiono na rozkładające się, spuchnięte zwłoki kobiety. Twarzy ofiar nie sposób było zidentyfikować, bo nic z nich nie zostało. Obie ofiary zabito strzałami w głowę. Obie należały do ludu Osedżów, były spokrewnione, a zbrodni dokonano w indiańskim rezerwacie. Niecałe dwa miesiące później zmarła matka zamordowanej kobiety. Najprawdopodobniej została otruta.

Czytaj dalej

Z dziejów dumnych łupieżców

Edwin Sweeney, „Apacze”, recenzja w „Nowych Książkach” 5/2018.

Bartosz Hlebowicz Czytaj dalej

Piekło na ziemi proroków

Bartosz Hlebowicz

Zasługą di Giovanni jest sugestywny opis wojny jako nigdy nie kończącego się oczekiwania, odmierzanego wypalanymi papierosami i regularnymi nalotami helikopterów z bombami beczkowymi; a także uchwycenie momentów, w których z zabójczą prędkością normalność przeistacza się w nienormalność, sąsiedzi zamieniają się we wrogów, a pokój w wojnę.

Czytaj dalej

Swojska Ameryka

Prowadzone „na luzie” zapiski Zbigniewa Białasa, anglisty z Sosnowca, z pobytu na amerykańskiej prowincji i podróży przez połowę Stanów. Zero sztucznego zachwytu Ameryką, ale na szczęście brak też przemądrzałej krytyki.

Czytaj dalej

Dzidiana Solska. Odeszła krakowska legenda

„Była jak kakadu, rajski ptak. Zwłaszcza w stanie wojennym wyróżniała się bardzo na tle szarych ludzi”.

skrotowa

Zmarła Dzidiana Solska, modelka i wróżka z Krakowa, jeden ze znaków rozpoznawczych miasta (kto jej nie spotkał pod Sukiennicami albo w którejś z knajp, jak przepowiadała przyszłość?), niestrudzenie snująca legendy o samej sobie. Osiemnaście lat temu ugościła mnie i przez kilka dni wędrowaliśmy razem po ulicach, barach i różnych firmach Krakowa, dzięki czemu mogłem obserwować ją w akcji i napisać o niej reportaż. Poznałem też Józefa, jej nieodłącznego towarzysza i szofera. Nie wiem, co się z nim dziś dzieje.

Wyciągam ten stary tekst i z wielką przyjemnością odczytuję opowieści pani Solskiej. Wielu z nich już nie pamiętałem. Czytaj dalej