We wtorek rząd czeski obwieścił dumnie, że dorwał złodziei, którzy ukradli maseczki i respiratory. Śledztwo czeskiego aktywisty wykazało, że maski były przeznaczone dla Włoch, a złodziejem i oszczercą jest czeski rząd, który wcale nie zamierza ich zwracać.
Jak zauważył Luk Lukász Lev Czervinka z Asociace pro mezinárodní otázky (Stowarzyszenie do spraw Międzynarodowych), przedstawione przez czeski rząd zdjęcia „uratowanych od złodziei” materiałów medycznych, które postanowiono przekazać czeskim służbom medycznym, to w istocie pudła oklejone chińskimi i włoskimi flagami, z tekstami po chińsku, w których władze w Pekinie dodają otuchy Włochom („Jesteśmy z wami. Do przodu, Włochy!”) i potwierdzają gotowość niesienia pomocy.
Rewelacje Czervinki potwierdza włoski dziennik „La Repubblica”.
– Gdy poprosiliśmy o komentarz ministra zdrowia, powtórzył on oficjalne kłamstwo o zajęciu materiału, który miał być sprzedawany nielegalnie – opowiada Cervinka. – Wszystkie nasze media powtarzały te brednie. Dopiero teraz, nieśmiało, za pomocą tweetów, rząd przyznaje, że „część” towaru pochodziła z Chin i była przeznaczona dla Włoch.
Wciąż jednak Czechy nie zdobyły się na przeprosiny, nie mówiąc o zwrocie zagrabionych materiałów. To zresztą jest już niemożliwe, ponieważ maski i respiratory zostały już rozdzielone między czeskie szpitale.
Zaledwie kilka dni temu premier Czech Andrej Babisz dawał rady, jak świat ma się bronić przez rozprzestrzenianiem się koronawirusa z Włoch, zakazując wjazdu włoskim obywatelom. Włosi mogliby mu zrewanżować się uniwersalną poradą: „Nie okradaj, zwłaszcza tych, którzy walczą o życie”.
Najnowsze komentarze