Środa byłby złym przewodnikiem dla turystów, bo jego książki nie są budowane według logiki geografii, lecz swobodnej refleksji. Który turysta wybrałby się w ogóle do Czeczenii albo zadawał z Czeczenami w Polsce? Albo kto wybierałby się do Maroka, żeby przesiedzieć przez godzinę w na wpół pustym barze w jakiejś zapomnianej miejscowości, delektować się sztuką przelewania świeżo zaparzonej herbaty z miętą z jednej szklaneczki do drugiej?
Zasługą di Giovanni jest sugestywny opis wojny jako nigdy nie kończącego się oczekiwania, odmierzanego wypalanymi papierosami i regularnymi nalotami helikopterów z bombami beczkowymi; a także uchwycenie momentów, w których z zabójczą prędkością normalność przeistacza się w nienormalność, sąsiedzi zamieniają się we wrogów, a pokój w wojnę.
Najnowsze komentarze