Blondyna, lat trzydzieści, szuka patriotyzmu. Wymagania: żadne.

Niewiele jest w historii kina sekwencji, które by zapadały w pamięć tak mocno jak ta ze słynnego „Kabaretu” Boba Fosse’a, w której bohaterowie, popijający wino w wiejskiej knajpce, przyglądają się z rosnącym zdumieniem, jak zwykli, normalni ludzie reagują z coraz większym uniesieniem na piosenkę wyśpiewywaną przez niebieskookiego blondyna z Hitlerjugend. Szybko okazuje się, że miła dla ucha piosenka „Tomorrow belongs to me” jest czymś znacznie więcej: chwytającą za serce pieśnią wzbudzającą patriotyczną świadomość i dumę z bycia częścią rodzącego się na nowo narodu niemieckiego. Koniec sielanki, już nic nie będzie tak jak było. Widz ogląda to ze zgrozą, bo wie, że obserwuje zakorzenianie się nazizmu, najohydniejszej ideologii w historii ludzkości. Obrazek wymowniejszy i bardziej poruszający niż setki analiz naukowych o nazizmie.

17-04-2016_bstok_ONR2

Na krańcach Polski jest takie miasto, dość spore, które przed wojną było miastem przede wszystkim żydowskim (Żydzi stanowili ponad połowę jego mieszkańców). „Dzięki” Hitlerowi miasto to stało się ażydowskie: głównie polskie, z domieszką białoruskości, ukraińskości i tatarską ornamentyką dla estetów od wielokulturowości.

W ostatnią sobotę, w tym mieście na skraju Polski, wszyscy widzieliśmy pochód odrodzonych nazioli polskich. Biedni ludzie, którzy z przyczyn technicznych (za późno się urodzili) sami nie mogą już wyrzynać Żydów. Chyba że ruszą na Izrael. Teraz pozostaje im bezcześcić groby na starym, zapomnianym żydowskim cmentarzu. Ale ich ambicje sięgają wyżej. W ścisłej współpracy z polskim Kościołem katolickim (chyba że Kościół na Podlasiu wyłamał się z „chrześcijańskiej” wspólnoty w Polsce, ale nic o tym nie słyszałem), pokrzepieni mszą i przemową młodego księdza o temperamencie i umysłowości orangutana (niechaj mi orangutany wybaczą to porównanie!), przemaszerowali przez miasto, zapewniając jego ogłupiałych mieszkańców intonowanymi na kibicowską modłę gromkimi okrzykami, że obronią ich przed Żydami, brukselczykami i Arabami.

Znajomy, który się wybrał obejrzeć tę białostocką paradę upiorów, tak opisał to, co zobaczył: „Po 17.00 przetoczył się przez centrum przemarsz ONR-owców z okrzykami na całe miasto: „Biała siła!”, „Brukselę – Paryż zwyciężymy, islamistów przepędzimy” itp. Było ich około tysiąca, w wieku 14–30 lat, połowa podgolona lub na łyso. Na chodnikach, oprócz policji, przemykali pojedynczo ludzie. Na schodkach pod sklepem stała wysoka blondyna, lat 30, pytam, czy tak się rodzi faszyzm? A ona bezczelnie zaczęła z cicha tak samo pokrzykiwać i rzecze: „To są nowi prawdziwi patrioci!”.

Jutro będzie ich, to pewne!

BARTOSZ HLEBOWICZ

 

Otagowane:, ,

4 komentarze do “Blondyna, lat trzydzieści, szuka patriotyzmu. Wymagania: żadne.

  1. adn 10 Maj, 2016 o 9:29 pm Reply

    Mocny koniec. Jeśli calość o początku. Czy to możiwe po takiej lekcji historii?

    Polubienie

    • bartoszhlebowicz 10 Maj, 2016 o 9:34 pm Reply

      Te łyse pały (oraz trzydziestoletnie blondyny) albo nie chcą się niczego nauczyć, albo są tak „zdezorientowane moralnie”, że uważają, że tak własnie powinno być, że to, co normalni ludzie uważają za haniebne, jest OK. Załamujące.

      Polubienie

  2. adn 11 Maj, 2016 o 11:02 am Reply

    Może nikt ich nie nauczył i dlatego są moralną pustynią, na którą – jak deszcz – trafia ideologia łatwa, przyswajalna, pozwalająca poczuć się mocniejszymi, silniejszymi, panami? Wreszcie mogą być podmiotami, zaistnieć, komuś dowalić (a nie samemu zbierać cięgi). Wreszcie – zapomniani w domach, zaniedbani w szkołach – czują, że rządzą i się liczą, kompletnie nie rozumiejąc, że to ideologia przemocy bezsensownej i najczystszego barbarzyństwa. Zaniedbania w sferze edukacji i polityki społecznej

    Polubienie

  3. Kasperowicz 9 czerwca, 2017 o 11:31 am Reply

    Nienawiść to pierwotna żądza, która w grupie wpada w rezonans. Zawsze są to drgania wymuszone, których genezę odkryć może jedynie samoświadomość.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do bartoszhlebowicz Anuluj pisanie odpowiedzi