Papież Franciszek podczas kazania w Niedzielę Palmową w Watykanie mówił o bardzo dziwnych rzeczach: miłości do bliźniego, konieczności niesienia pomocy potrzebującym, o służbie i o darze, o miłości pokornej, o porzuceniu egoizmu, który służy wzbogadzaniu się i sławie. I o uchodźcach.
„Tak jak Jezus wszedł do Jerozolimy, tak samo pragnie wejść do naszych miast i naszego życia. Nic nie może powstrzymać entuzjazmu dla nadejścia Jezusa, nic nie może powstrzymać przez znalezieniem w Nim źródła naszej prawdziwej radości (…)”.
Franciszek wspominał o Jezusie myjącym stopy apostołom – objaśniał to jako przykład prawdziwej miłości, która nie istnieje, jeśli nie zawiera się w niej gotowość służenia innym. Komentując zachowanie zarówno decydentów – już po skazaniu Jezusa – jak i uczniów, którzy się go wyrzekli, Papież stwierdził: „Jezus na własnej skórze doświadczył obojętności, ponieważ nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności za jego los”. Piłat odsyłał go do Heroda, a Herod z powrotem do Piłata. Papież zbudował analogię:
„Dzisiaj myślę o wielu ludziach zostawionych na marginesie, o wszystkich uciekinierach, o wszystkich uchodźcach, za których los wielu z nas nie chce wziąć odpowiedzialności. Wielu dzisiaj robi tak jak Piłat, odmawiając sprawiedliwości”.
I dalej: „Może nam się wydawać zupełnie obcy sposób, w jaki postąpił Bóg, który dał się za nas unicestwić, podczas gdy nam trudność sprawia nawet próba zapomnienia choć trochę o samych sobie”.
A na koniec Franciszek wspomniał o młodych wolontariuszach z Polski, obecnych podczas kazania przed Bazyliką Św. Piotra.
„Wracając do Polski, zaniosą pobłogosławione dziś, na tym placu, gałązki oliwne zebrane w Jerozolimie, Asyżu i na Monte Cassino tym, którzy dziś odpowiadają za Kraj – żeby dbali, aby nie zachwiały się postanowienia pokoju, pojednania i braterstwa. Dziękuję wam za ten piękny pomysł, idźcie odważnie do przodu!”.
To były słowa Papieża, przywódcy Kościoła katolickiego na Świecie. (Czy „nasz” papież, Jan Paweł II, mówiłby inaczej o uchodźcach? Nie sądzę). Gdy porównuję je z tym, co słyszę z ust rządzących duszami w Polsce, to naprawdę nie umiem powiedzieć, jaka religia panuje w naszym kraju. Ale na pewno nie jest to religia papieża Franciszka.
Bartosz HLEBOWICZ
Źródło: Cercoiltuovolto
Otagowane:Franciszek (papież), uchodźcy
Dobry tekst i smutne wnioski dla polskich polityków.
Anna
PolubieniePolubienie
Polacy stworzyli dla siebie swoja wlasna religie na swoj wzor i podobienstwo swoje……
To tylko takie uogolnienie moje.
Nijak ma sie to do jednego z przykazan.
„Szanuj blizniego swojego jak siebie samego”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kościół katolicki nigdy nie stanowił jednolitego frontu politycznego (nawet obecnie w Polsce) czy „religijnego” – wystarczy porównać katolicyzm meksykański i polski.
PolubieniePolubienie
Dzisiaj wydaje mi się zjednoczony jak nigdy, z paroma marginalnymi wyjątkami typu środowisko „TP”.
PolubieniePolubienie
W najbardziej chrześcijańskim rzekomo kraju w Europie tzw. „wartości chrześcijańskich” jest tyle, co kot napłakał. A kotów miałem kilkadziesiąt i jeszcze nie widziałem, by któryś zapłakał… Chyba, że miał zapalenie spojówek…
PolubieniePolubione przez 1 osoba